Erika Swyler - Księga wieszczb
Czy jedna księga może sprawić, że
rozwikłamy mroczną rodzinną zagadkę? Czy wierzysz w klątwy? Wierzysz, że jedno
złe słowo przeciwko drugiej osobie może rzeczywiście się ziścić zmieniając jej
w życie w koszmar? Te trzy pytania, na które możecie sobie odpowiedzieć, są
wstępem do recenzji na temat książki autorstwa Eriki Swyler pod tytułem „Księga
wieszczb”.
Wspomniana książka jest
debiutancką powieścią Eriki Swyler, która swoje teksty publikuje w antologiach.
Co ciekawa autorka prowadzi jest kulinarną blogerką. Co wyszło, więc pani
Swyler w „Księdze wieszczb”?, o tym opowiem za chwilę.
Simon Watson jest bibliotekarzem,
niespodziewanie pewnego dnia otrzymuje tajemniczą książkę. Jest ona zniszczona
przez wodę i trochę nadwątlona, a opisuje działanie wędrownego cyrku z XVIII w.
Człowiek, który wysłał młodemu bibliotekarzowi księgę informuje, że postanowił
wysłać ją, gdyż pojawiło się w niej nazwisko babki Simona. Co dziwne wszystkie kobiety w rodzinie bibliotekarza topią się bardzo młodo, czy ten fakt ma coś
wspólnego z księgą?
Nie będę długo utrzymywała tego w
tajemnicy, nie spodziewałam się od „Księgi
wieszczb” tak niesamowitej i wciągającej historii pełnej zawirowań i
mrocznych sekretów. Autorka w swojej powieści postanowiła opowiedzieć
czytelnikowi historię dwutorowo. Z jednej strony poznajemy działania Simona
mające na celu rozwikłanie tajemniczej zagadki, z drugiej opisywane są losy
wędrownej trupy cyrkowej, której dziennik Simon ma w posiadaniu. Obie opowieści
dają nam pełny obraz na finał powieści, który mówiąc szczerze bardzo mnie
zaskoczył.
Erika Swyler stworzyła naprawdę pasjonującą
powieść, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej stronie. Zaczynając
czytać „Księgę wieszczb” trzeba zarezerwować sobie czas, bo od tej
powieści naprawdę ciężko odejść z czystym sumieniem. To co jest ogromnym plusem
dla tej książki to fakt, iż autorka w doskonały sposób poradziła sobie z
połączeniem dwóch światów, tego współczesnego i przeszłego z XVIII wieku, a
także z racjonalnością i irracjonalnością.
Podsumowując, nie rozczarowałam
się czytając „Księgę wieszczb”, wręcz przeciwnie ta powieść okazała się być
trafem w dziesiątkę. Na pewno trafi na listę moich ulubionych książek, ale to
oczywiście moje subiektywne zdanie, nie mniej bardzo polecam tę powieść. Warto
poznać losy rodziny Watsonów.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Komentarze
Prześlij komentarz
Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)