Ronald Reng - Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk


Piłka nożna to świat, głównie mężczyzn, w którym liczy się rywalizacja i duch walki, w którym drużyny prześcigają się w tytułach. Nie ma w niej miejsca na pomyłki i choroby, jedna kontuzja może pozbawić szans na spełnienie marzeń. Robert Enke był bramkarzem, wyróżniającym się stylem gry, jednak pokonał go silniejszy wróg, jakim okazała się depresja.
Robert Enke - niemiecki bramkarz, urodzony 24 sierpnia 1977 roku w Jenie, popełnił samobójstwo 10 listopada 2010 roku. Grał w takich klubach jak: Carl Zeiss Jena, Borussia Mönchengladbach, SL Benfica, FC Barcelona, CD Tenerife, Hannover 96. W chwili śmierci cierpiał na depresję. Osierocił adoptowaną córeczkę Leilę.


Z piłką nożną mam styczność okazyjnie, podczas Mistrzostw Świata czy Europy i nie ma dla mnie znaczenia, czy gra w nich Polska czy nie. Kiedyś aktywniej oglądałam mecze nie tylko pomiędzy reprezentacjami, ale również i te ligowe. Było dla mnie rzeczą naturalną, że pewnych piłkarzy kojarzyłam i darzyłam względną sympatią. Nie pamiętam już czy o Robercie Enke coś słyszałam, Bundesliga była akurat ligą, którą omijałam szerokim łukiem, choć czołowe, ale też nie tylko drużyny znałam (niekoniecznie z telewizji). Po książkę Ronalda Renga „Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk” postanowiłam sięgnąć z dwóch powodów: po pierwsze od jakiegoś czasu interesuje mnie tematyka depresji, a po drugie, czytanie prawdziwych historii wzbudza u mnie większe zaufanie do przeczytanych treści.

Już na początku, kiedy zastanawiałam się nad wyborem tej książki, wiedziałam, że nie będzie to łatwa lektura. W trakcie czytania niejednokrotnie musiałam sobie robić przerwy i przemyśleć to właśnie przeczytałam. Bardzo ciężko było czytać o tym, jak inny człowiek zmaga się z potworną i nieprzewidywalną chorobą, kiedy świat, znajomi, rodzina oczekuje od niego, że będzie miał siłę do zmagania się z przeciwnościami losu. Powodów do depresji Roberta Enke było kilka. Jej pierwszy atak nastąpił w roku 2003, kiedy bramkarz grał w FC Barcelonie, gdzie niekoniecznie umiał porozumieć się z trenerem, paraliżował go strach, który zapoczątkowała klęska Wielkiej Barcy w Noveldzie, druga zbierała się w piłkarzu od śmierci jego córeczki Lary.

Przyznać muszę, że czytanie tej książki przychodziło mi z trudnością, ale tylko ze względu na to, iż obawiałam się tego, że nie zrozumiem. Trzeba jednak powiedzieć, że „Życie wypuszczone z rąk” do łatwych książek nie należy. Już tak się dzieje, kiedy czytamy czyjąś biografię, a szczególnie, kiedy głównym tematem nie jest sama osoba, ale choroba, z którą się zmagał. Właśnie taką lekturą była książka Ronalda Renga, który skupił się na dramacie, który dotknął Roberta Enke i jego rodzinę. W czasie lektury poznawaliśmy nie tylko przebiegłość choroby, ale także kulisy bycia piłkarzem zawodowym. Czytając „Życie wypuszczone z rąk” spodziewać się może tragicznej historii, która wzrusza i porusza, zmuszając do refleksji. Może właśnie obok Ciebie ktoś cierpi na depresję, a Ty tego nie zauważasz?

Bardzo trudno ocenić tę książkę, bo jak ocenić czyjąś biografię. Nie mogę jednak powiedzieć, że czytało się ją przyjemnie, gdyż to nie przystoi ale stwierdzenie, że pomimo tematyki język był przystępny. Nie gubiłam się w trakcie lektury, choć nie jeden raz odkładałam na bok i zastanawiałam się nad tym co czytam. Nie ukrywam, że jest to książka trudna i wymagająca skupienia. 

Podsumowując polecam tę książkę, gdyż warto poświęcić jej kilka (albo kilkanaście) chwil, aby dowiedzieć się i odkryć coś o depresji. Wielu z nas bierze leki psychotropowe, chodzi na psychoterapię, bo nie dajemy sobie rady z życiem. Nie mogę życzyć przyjemnej lektury, ale mogę powiedzieć, że warto ją przeczytać. I to nie tylko książka dla fanów piłki nożnej.


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

Komentarze

Popularne posty