Piotr Żyłka, ks. Jan Kaczkowski - Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość


Czy umiemy żyć na pełnej na petardzie? Takie pytanie nasuwa mi się po lekturze książki „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość” ,czyli rozmowy Piotra Żyłki z ks. Janem Kaczkowskim, który o sobie mówi, że jest onkocelebrytą [osobą znaną z tego, że jest chorą na raka]. To nie książka o której można zapomnieć po przeczytaniu, to taki rodzaj literatury, który zostawia w naszym życiu niezmazywalny ślad.

Bóg jest niezwykle pokorny, nie wkracza w nasze życie z fanfarami, ale raczej dotyka nas choćby w zwykłym pokropieniu wodą święconą, zbliża się w zwykłym kawałku chleba, (…). I wszystko to dzieje się w jakiś wtorek.”*


Ksiądz Jan Kaczkowski to duchowny o którym w pewnym momencie zrobiło się dosyć głośno z powodu choroby. Choruje on na glejaka, a wcześniej został wyleczony z nowotworu nerek. Od dziecka ma dosyć dużą wadę wzroku i niedowład lewej części ciała, co jednak nie przeszkodziło mu w zostaniu księdzem. I to nie księdzem, który zamyka się tylko na swoje problemy, ale stara się być dla innych. Jest założycielem Puckiego Hospicjum pw. Św. Ojca Pio. Żyje na pełnej petardzie, jak sam mówi i w jego poczynaniach to naprawdę widać.

Ks. Jan w rozmowie z Piotrem Żyłką jest szczery i opowiada na pytanie dotyczące jego powołania, jak i jego duszpasterskiej pracy. Przed rozpoczęciem tej książki miałam szczątkowe informacje na temat ks. Kaczkowskiego, więc poznanie wielu faktów z życia duchownego było dla mnie niemałym szokiem. „Życie na pełnej petardzie…” to jednak książka, który uczy nas ogromnej pokory do życia, że trzeba akceptować to co się dzieje z uniżeniem wobec Boga. Jest to jednak pozycja, która na każdego z nas zadziała inaczej. Refleksją, która pojawiła mi się zaraz po lekturze było to, iż często zdarza mi [nam] narzekać na to co nas spotyka, a nie dostrzegamy, że nasz bliźni ma się o wiele gorzej. Ksiądz Jan pokazuje, że można żyć z wyrokiem śmierci, a dawać z siebie nie 100%, a nawet 200%.

Muszę to przyznać, że „Życie na pełnej petardzie…” to książka, która poza tym, że uczy nas pokory to dodatkowo pokazuje, iż nawet w trudnych momentach nie możemy się poddawać. W dzisiejszym świecie zdarza się, iż nawet najmniejsza porażka zaraz mocno nas demotywuje, a tak być nie powinno! „Życie na pełnej petardzie…” to taka pozycja, która mocno ładuje nasze baterie. To książka godna uwagi, nie tylko dla osób wierzących.

Jak to zwykle z takimi książkami bywa, trafiła ona w moje ręce w odpowiednim czasie i w takim samym zabrałam się za jej lekturę. Zmotywowała mnie i dodała nadziei. Jeżeli poszukujesz czegoś co poza rozrywką wpłynie także na Twoje duchowe życie sięgnij po tę książkę.


*cytat pochodzi z książki „Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość”, str. 64

Komentarze

Popularne posty