15 (17) dni w Krakowie...

Nie byłam na wczasach, ani na wycieczce, żeby sobie pozwiedzać, byłam na rekolekcjach. Mocnych treściowo i "uderzeniowo".

Celem było poznanie Kościoła i uświadomienie sobie, że Kościół jest niezmiennym i trwa od lat, a także znalezienie swojego miejsca w Nim. Zacznę od tego, że jakiś czas temu zwątpiłam w to, że Kościół jest trwały i że "żyje", ale 15 dni w Krakowie i spotkania z różnymi ludźmi pokazały mi, że Kościół jest. Przyczyniły się głównie do tego spotkania w Nowej Hucie z panem Marianem, który pomimo swojego wieku z pasją opowiadał o kościele Matki Bożej Królowej Polski (Arka Pana) o którego walczyła Polska i cały świat, gdyż władze komunistyczne nie chciały zgodzić się na to, aby w Nowej Hucie stał kościół, drugim spotkaniem była Msza Święta w cerkwi greko - katolickiej, a po niej krótka opowieść o losach tej cerkwi i również Kościoła greko - katolickiego w PRL. To uświadomiło mi, że Kościół jest i trwa. Nie chciałam jechać na te rekolekcje, ostatnie formacyjne, ale po spędzeniu tych dni wiem, że było mi to niezwykle potrzebne. Dużo mi dał ten czas i uświadomił, nie zmieniłam jednak swojego zdania co do posługi animatora, ale zostanę i nie odejdę, przynajmniej na razie. Pierwszy raz, a były to moje czwarte rekolekcje letnie tak dobrze modliło mi się Liturgią Godzin, w śpiewanych psalmach, mimo że często się powtarzały znajdowałam słowa, które trafiały do mnie każdego dnia. Wszystkie wieczorne modlitwy, bardzo spokojne i bez zbędnych fajerwerków umacniały mnie każdego dnia, a pierwsza, czy tam druga pozwoliła oddać wszystko Chrystusowi i z radością przechodzić przez każdy kolejny dzień. Mocnym akcentem była jednak ostatnia modlitwa, która pokazała jak wielką moc i siłę ma Różaniec, a także umocniła w pewnej decyzji, o której jeszcze opowiem. Rekolekcje w zgiełku miasta przypomniały mi, że Jezusowi mogę oddać to wszystko co mnie dręczy i za to Chwała Panu!
Witraż Stanisława Wyspiańskiego w Bazylice św. Franciszka z Asyżu w Krakowie

Komentarze

Popularne posty