Moje pasje: Wyszywanie

Ważka - prezent dla znajomej mojej mamy. 
Czasami, teraz już niestety coraz rzadziej lubię sobie coś wyszyć. Mam wielkie pudło z kolorową muliną i kordonkiem. Kolorów bez liku. Nie wyszyłam jeszcze jakiegoś dużego obrazu, ale trochę mniejszych obrazków tak. Inspiracji do wyszycia szukam wszędzie. Prezentowaną na zdjęciu ważkę odnalazłam na deviantArt i postanowiłam wyszyć taki oto obrazek. W ostatnim czasie jednak poświęciłam swój czas na wyszywanie parunastu naszywek.

Wyszywanie mnie uspokaja, a uważam, że jest to umiejętność, którą powinna mieć każda kobieta, zauważyć, należy, że w przeszłości kobiety zajmowały się wyłącznie wyszywaniem. Nie pielęgnuje tej umiejętności, bo nie mam na nią czasu - może to błąd. Mulinę i kordonki zaczęłam zużywać w inny sposób, a do powrotu skłoniła mnie inicjatywa oazowa, aby zarobić nieco pieniędzy na oazowe wydatki przez sprzedaż własnych wyrobów na odpuście, więc dokładnie od zeszłej soboty wyszywam. W sobotę wyszywałam ze skaczącą w górę temperaturą i efekt nie jest zły - jest zadowalający. Ten powrót zainspirował mnie do dokończenia zaczętej w lutym/marcu pandy, ale także zrobienia jakiegoś obrazu, będzie to trudne i pracochłonne, ale na swoje pasje warto poświęcać czas. Poniżej prezentuje naszywki przeznaczone do niedzielnej sprzedaży (i pozostało mi 5 naszywek, więc chyba nie ma tak źle), jestem zadowolona z tego jak mi wyszły:
Tematyka naszywek jest religijna, bo i sprzedawane będą na odpuście. Tutaj jest 11, ale jest 13 - nie jestem przesądna i nie wierze w nie, a po prostu wypadek sprawił, że jest ich akurat tyle.



Wyszywać zaczęłam jeszcze w podstawówce, ale moja cierpliwość, a raczej jej brak sprawił, że na jakiś czas to porzuciłam. Z przyjemnością odnalazłabym zaczęty wtedy obrazek, gdyż jest on bardzo ładny, ale wtedy nie byłam w stanie go dokończyć. Do wyszywania powróciłam w gimnazjum, kiedy to przez dwa lata uczęszczałam na zajęcia Rękodzieła Artystycznego, jednak tam troszkę zniechęciłam się do wyszywania, ale sama dla siebie do tego powróciłam. W zeszłym roku zrobiłam gilfy - symbole 30 Seconds To Mars (zdjęcie mi jednak umknęło na komputerze), swego czasu każdy mój znajomy otrzymywał na urodziny drobny upominek w postaci wyszytego przez mnie prostego obrazka. Dawno temu, już nawet sama nie pamiętam kiedy wyszyłam takiego oto kotka:
Kotek był moim pierwszym obrazkiem wyszytym po dłuższej przerwie.









Komentarze

  1. Nigdy nie nauczyłam się wyszywać, choć próbowałam. z muliny wolę robic bransoletki. Najbardziej mi się podoba ta z napisem: Miłość cierpliwa jest. Ach!

    Pozdrawiam,
    Klaudyna

    OdpowiedzUsuń
  2. W przeszłości kobiety wcale nie zajmowały się wyłącznie wyszywaniem, więc nie musisz się przejmować zaniedbaniem tej sztuki.;)

    Pięknie wyszywasz. Ja mam mnóstwo muliny, ale za grubą igłę żeby wyszywać coś nią na ubraniach więc muszę robić to cienką nitką - piekło, ale wychodzą fajne naszywki potem. :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)

Popularne posty