A. Moore, D. Gibbons - Strażnicy tom 1

Od czasu do czasu lubię przeczytać sobie komiks, a że dawno to nie nastąpiło, postanowiłam przeczytać sobie komiks o nazwie Strażnicy, który to miałam okazję już czytać cztery lata temu, kiedy do kin wchodził film na jego podstawie. Zacznę może od tego, że Strażnicy to jedyny komiks DC Comics, który lubię, ale mam przeczucie, że niebawem może się to zmienić.

Strażnicy to komiks o grupie superbohaterów bez nadzwyczajnych mocy, zwykłych, dobrze wytrenowanych ludzi, którzy na własną ręke postanowili walczyć z przestępczością. Jednak kiedy poznajemy bohaterów są oni już na przedwczesnej „emeryturze” i wiodą zwykłe życie. Niektórzy z nich jednak wciąż prowadzi swoją działalność, jak na przykład Rorsachacha. Akcja komiksu rozpoczyna się w chwili, gdy ginie Komediant, jedyny aktywny najdłużej działający superbohater. Rorsachach próbuje ustalić okoliczność jego śmierci, bo nie wierzy, że był to przypadek. W Strażnikach mamy również do czynienia z prawdziwym superbohaterem jakim jest Dr. Mannhatan, człowiek, który uległ dezintegracji i odrodził się jako istota o nadnaturalnych zdolnościach. Akcja rozgrywa się na początku lat osiemdziesiątych w chwili, kiedy wybuch wojny pomiędzy ZSRR a Stanami Zjednoczonymi jest coraz bliższy. W komiksie jest parę historycznych przekłamań jak na przykład Richard Nixon był  prezydentem Stanów Zjednoczonych na trzecią kadencję,  a jest to niemożliwe. W tym tomie fabuła to dopiero preludium tego co będzie się działo dalej.

Rysunek w Strażnikach jest bardzo prosty, ale kolorowy i wyraźny, postacie nie są nad wyraz wyidealizowane, są po proste ludzkie, choć rysunkowe. Grafika w komiksie to rzecz podstawowa, dlatego też przykładam do niej szczególną wagę. Ilustracje do Strażników wykonał Dave Gibbons i muszę powiedzieć, że są one doskonałe (dla mnie). Za scenariusz komiksu odpowiedzialny jest drugi z panów, a mianowicie Alan Moore i trzeba powiedzieć, że we dwójkę stworzyli naprawdę dobry, unikatowy i ponadczasowy komiks, który każdy fan komiksu powinien przynajmniej znać. Dodać trzeba, że jest to komiks dosyć brutalny i wulgarny, co może budzić u niektórych niesmak, mnie jednak to nie przeszkadza. Strażnicy to nie tylko obrazki z dymkami, ale również interesująca pozycja książkowa, bowiem pomiędzy rozdziałami zamieszczone są fragmenty „książki” pierwszego Nocnego Puchacza, który to opowiada o tym jak stał się superbohaterem oraz o grupie, w której działał – Gwardzistów (Minutemen), ujawnia on niechlubne zdarzenia, ale też wszystkie wspomnienia jakie zapamiętał z czasów bycia bohaterem.


Zaczęłam czytać ten komiks na odsapnięcie, odstresowanie przed ciężki dniem i uważam, że owy komiks dobrze się do tego nadaje, pomimo tego, że czytając go trzeba pomyśleć, bowiem każdy najmniejszy szczegół jest ważny w dalszej części. Komiks ten czyta się dobrze i przyjemnie i nawet się nie wie, że dobrnęło się do końca tomu, a czekają mnie jeszcze dwa, po które na pewno niebawem sięgnę. Miło było przypomnieć coś co czytało się w liceum i podejść do tego bardziej dojrzale, gdyż jest to komiks, według mnie przynajmniej, przeznaczony dla starszego odbiorcy.

Komentarze

Popularne posty