N.H. Kleinbaum - Stowarzyszenie Umarłych Poetów
Są takie książki do których przymierzamy się długie lata i nawet mamy je w ręce, ale coś innego absorbuje nasz czas i nie możemy ich dokończyć. Dla mnie właśnie książką należącą do tej grupy była książka pod tytułem Stowarzyszenie Umarłych Poetów, która to powstała na bazie scenariusza filmowego, a nie na odwrót. Niecałe dwa lata temu miałam okazję obejrzeć spektakl, który powstał na podstawie tej książki i od tej pory mój „apetyt” na te pozycję wzrósł.
Akcja Stowarzyszenia Umarłych Poetów rozgrywa
się w prestiżowej amerykańskiej szkole dla chłopców Akademii Weltona, w której
to od uczniów wymaga jest surowa dyscyplina, ale za to osiągnięcia absolwentów
pokazują, że nie jest to bezcelowe posunięcie. Patronujące szkole wartości
jakimi są: Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość zostają wystawione na
próbę, kiedy to na miejsce odchodzącego na emeryturę nauczyciela języka
angielskiego w Akademii zjawia się John Keating, który proponuje młodzieńcom
nieco inne nauczanie. Czytając tą książkę zadajemy sobie pytanie czy zwycięży
surowa dyscyplina związana z długoletnią tradycją, czy marzenia i młodzieńcze
bunty? Na te pytanie nie odpowiem, tylko odsyłam do książki.
Stowarzyszenie Umarłych Poetów nie jest powieścią długą, więc
można ją przeczytać w jeden wieczór, ja byłam skłonna skończyć ją nawet w nocy,
ale senność dała górę. Czytało mi się tą książkę bardzo dobrze i zaciekawieniem
przewracałam kartkę za kartką, co prawda pamiętałam jak się to wszystko kończy
to jednak nie przeszkadzało mi to w odbiorze tej książki, wręcz przeciwnie dało
mi możliwość porównania gry z tym co mam na papierze. Według mnie Stowarzyszenie
Umarłych Poetów był lekturą dobrą na ten gorący czas, bowiem
doświadczyłam tutaj wielu skrajnych ze sobą uczuć – humoru przede wszystkim z
powodu Charliego Daltona, ale także smutku.
Po przeczytaniu Stowarzyszenia Umarłych Poetów mam
nadzieję, że w końcu uda mi się obejrzeć od początku do końca jej pierwowzór,
który już raz zaczęłam oglądać, ale jakoś tak czas nie pozwolił. Z tej książki
możemy wynieść tyle, że czasem dążność do naszych marzeń jest niezwykle trudna,
szczególnie, kiedy nasi bliscy nas w tym nie popierają. Jednak czy nie warto
choć na moment, kiedy marzenie się spełnia przeżyć tę ogromną moc spełnienia i
radości?
Jeżeli wciąż wahasz się, czy przeczytać tę książkę polecam
ci ją bez wahania, bowiem jest to książka, która może wzruszyć do łez, ale też
niesamowicie zawieść. Przede wszystkim należy pamiętać, że najpierw był film, a
potem powstała ta książka.
Komentarze
Prześlij komentarz
Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)