Hobbit: Pustkowie Smauga

Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Produkcja: Nowa Zelandia, USA
Premiera: 27 grudnia 2013 (Polska), 2 grudnia 2013 (świat)
Scenariusz: Guillermo del Toro, Peter Jackson, Fran Walsh, Philippa Boyens
Reżyseria: Peter Jackson
Muzyka: Howard Shore
Na podstawie: J.R.R. Tolkien - Hobbit, czyli tam i z powrotem

Tuż przed Sylwestrem wybrałam się do kina na Hobbita: Pustkowie Smauga, byłam bardzo ciekawa drugiej części filmu o Bilbo Bagginsie, gdyż pierwsza bardzo mi się podobała. Zanim jednak nastąpiła premiera drugiej części przeczytałam książkę i tu zaczyna się problem. Od razu zaznaczam, że w tejże opinii pojawić się mogą spoilery filmu, gdyż ocena go dla mnie jest bardzo trudna. Hobbit: Pustkowie Smauga można rozpatrywać jako film i jako ekranizację i niestety w przypadku tej produkcji będą to dwie różne opinie.



Bilbo wraz z kompanią kransoludów dalej wędruje w kierunku Samotnej Góry. Wędrówka oczywiście do najłatwiejszych nie należy, ściągają ich orki, a później gdy muszą przejść przez Mroczną Puszczę, gdzie czyha na nich wiele niebezpieczeństw, kompanię opuszcza Gandalf, który mówi, że ma do wykonania misje. Hobbit podczas wędrówki przez Mroczną Puszczę wykazał się sprytem i uratował swoich towarzyszy przed tym, co czaiło się w lesie. Docierają oni do Miasta nad jeziorem, gdzie ludność początkowo jest wrogo nastawiona, później jednak zmienia swoje podejście, gdy dowiaduje się, że przybyli oni odbić Samotną Górę z rąk Smauga. Jako pierwszy do góry wchodzi Bilbo, który to ma zadanie znaleźć Arcyklejnot. Kransoludy starają się przechytrzyć smoka, pokonać go, aby w końcu po wielu latach oczekiwania odbić Samotną Górę.

Gdyby nie to, że w październiku przeczytałam Hobbita film podobałby mi się, tak jak poprzednia część, którą oglądałam przed czytaniem. Jednak stało się. Oglądałam Hobbit: Pustkowie Smauga i momentami zastanawiałam się, czy ja czytałam na pewno tę książkę na podstawie której powstał ten film. Pierwsze: kto w ogóle wpadł na pomysł, aby zrobić wątek miłosny elfka – kransolud, gdyby coś takiego było w książce, cieszyłabym się, że nie zostało to pominięte, ale nie było, więc skąd ten wątek? Fakt, sprawił, że film stał się łagodniejszy. Drugie: dla mnie trochę dziwne było pojmanie przez leśne elfy i taka nie składna ta ich ucieczka.

Nie wiem naprawdę co myśleć o tej ekranizacji, z jednej strony oglądało mi się ją naprawdę dobrze. Efekty robiły wrażenie i momentami naprawdę wgniatało mnie w fotel. Z drugiej jednak strony ta drobna niezgodność z książką. Wiadomo zawsze film odbiega od książkowego oryginału. Po raz kolejny zachwyciłam się dziełem Petera Jacksona, ale coś ten mój zachwyt minimalizuje i ja wiem co to jest spartaczona ekranizacja. Może nie mocno, bo jakoś strasznie nie popsuło mi to obrazu, jednak nie jest tak jak sobie wyobrażałam czytając powieść.

Wspomniałam już, że efekty naprawdę mi się podobały i robiły wrażenie. Tak wczułam się w film, na którym tym razem byłam w wersji 3D i z napisami, a nie z dubbingiem, że niemal czułam ogień, którym zionął smok. Oglądałam go z ciekawością, bo nie był nudny, był ciekawy. Akcja toczyła się swoim, trochę pomieszanym, torem. Gdybym miała ponownie wybrać się do kina na ten film uczyniłabym to bez zawahania, jednak tylko ze względu na całą otoczkę, a nie z zgodnością z powieścią. Mam duży problem z oceną tego filmu, co prawda wystawiłam mu ocenę, ale jakoś ciężko mi się z nią zgodzić. Dla kogoś, kto nie czytał i nie ma zamiaru czytać film jak najbardziej, dla tych drugich może być lekkim zawodem. Czy dla mnie był? Nie, bo film jako film naprawdę mi się podobał. Gorzej tylko z nim jako ekranizacją.

(zdjęcia pochodzą z serwisu: filmweb.pl)


Komentarze

  1. Sama ekranizacji jeszcze nie oglądałam, ale jeszcze podobna recenzja i na pewno tego nie zrobię. Skoro reżyser się pobawił i wymyślił fabułę tak różną, to jaki jest sens w ogóle poznawać coś, co odbiega od pierwowzoru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj byłam na drugiej części Hobbita. Ja czytałam tą książkę jakieś dziesięć lat temu więc wiele wątków mi się zatarło. Nie miałam porównania ale zastanawiałam się parokrotnie skąd z tak krótkiej książki można zrobić trzy częściową ekranizację. Sam film bardzo mi się podobał. Miał w sobie dokładnie to co lubię - przygodę, magię, świetnych bohaterów. I też z chęcią obejrzałabym go jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)

Popularne posty