A. Munro - Dziewczęta i kobiety

 Nie było mnie tutaj ponad tydzień, na inne blogi także nie zaglądałam, ale porwał mnie wir pracy, bowiem pojawiły się trudności z moimi badaniami do pracy licencjackiej. Nie miałam nawet chwili, aby napisać recenzję, która dzisiaj już szczęśliwie publikuję. Przepraszam za moją nieobecność! 

Z twórczością Alice Munro nie miałam do tej pory styczności, pod choinkę dostałam dwie książki zeszłorocznej noblistki i kwestią czasu było tylko sięgnięcie po te tytuły. Postanowiłam przeczytać na początek „Dziewczęta i kobiety”, które jak pisało na okładce jest powieścią o biograficznym wyglądzie, jednakże cała historia jest w kilku opowiadaniach. Zastanawiałam się o czym może być ta książka, co w niej znajdę i jakie wrażenie na mnie wywrze. W końcu miałam do czynienia z noblistką.


Del poznajemy, jako dziewczynkę, która początkowo przedstawia nam swoje życie przy Drodze na Moczary, gdzie mieszka z młodszym bratem Owenem i rodzicami. Opowiada ona o życiu, oraz o przygodzie, jaka spotkała jej wujka. Później Del przenosi się z matką do miasteczka, gdzie ma przyjaciółkę Naomi, z którą spędza każdą wolną chwilę, gdzie dorasta i staje się kobietą. Del mówi o tym, co spotkało ją podczas mieszkania w Jubilee.

Akcja książki rozgrywa się w Kanadzie, skąd pochodzi sama autorka. Od pierwszych stron zaciekawiło i jednocześnie zaintrygowało podejście Del i innych bohaterów podejście do Amerykanów, który był dosyć krytyczny i niezbyt schlebiający najbliższym sąsiadom Kanadyjczyków. Podobał mi się jednak język, jakim operowała autorka, bo choć treści, które przekazały wymagały zastanowienia to mimo to był on prosty, ale nie kolokwialny, choć i te, co mnie bardzo zaskoczyło w książce się pojawiały.

Nie wiedziałam, czego mogę się po tej książce spodziewać, ale „Dziewczęta i kobiety” dostarczyły mi sporej dawki wrażeń, choć jakoś specjalnie powieść ta mnie nie porwała. Brakowało mi chyba ciągłości, drażniła mi taka poszarpana akcja. Z niewiadomych mi przyczyn „Dziewczęta i kobiety” wydały mi się wersją dla dorosłych „Dzieci z Bulerbyn”, co wpłynęło bardzo pozytywnie na całą moją ocenę tejże książki. Czytając „Dziewczęta i kobiety” zastanawiałam się nad własnym życiem, choć losy bohaterki były zupełnie inne od moich własnych i sama bohaterka była zupełnie różna ode mnie, to jednak sporo znalazło się wątków, które w jakimś stopniu odniosłam od siebie. Ta książka Alice Munro to nic innego, według mnie oczywiście, jak próba znalezienia swojej życiowej drogi, na którą składa się przecież tak wiele czynników: praca, religia, znalezienie miłości itp. Każdy z nas dąży do czegoś innego i stawia sobie inne priorytety, taka sama była Del, której pogląd zmieniał się wraz z wiekiem, ale to przecież znane każdemu z nas.


Czas spędzony na „Dziewczętami i kobietami” na pewno nie był czasem straconym, książka wiele wniosła do mojego życia. Pozwoliła odetchnąć po długim dniu, a przy okazji zmusić do drobnej refleksji. Po inne książki autorki jeszcze sięgnę, bo podoba mi się sposób pisania Alice Munro.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
WYZWANIE Z PÓŁKI 2014

Komentarze

  1. Pożyczyłam od koleżanki jedną książkę Munro, zobaczymy jak mi się będzie ją czytało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie na półce czeka jeszcze jedna książka tej autorki, myślę, że nie ostatnia ;)

      Usuń
  2. "Przyjaciółka z młodości" przypadła mi do gustu, więc z największą przyjemnością sięgnę po kolejną powieść Munro - na mojej liście znajdą się na pewno "Dziewczęta i kobiety". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie na półce jeszcze czeka "Drogie życie", po inne książki autorki jednak również sięgnę z przyjemnością ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)

Popularne posty