H. Murakami - Sputnik Sweetheart
„W marzeniach nie musisz ustanawiać żadnych podziałów. Żadnych. Granice nie istnieją. Tak, więc w marzeniach kolizje prawie się nie zdarzają. A nawet, jeżeli, to nie bolą. Rzeczywistość jest inna. Rzeczywistość kąsa.”
Niektóre książki są dla nas
zagadką od pierwszej strony i z każdą stroną praktycznie nic się nie wyjaśnia,
ale kiedy przeczytamy ostatnie zdanie rozjaśnia się niemal wszystko, bo
niektóre „sprawy” pozostają zagadką. Takie doświadczenie właśnie miałam podczas
lektury „Sputnika Sweetheart” Haruki Murakami’ego.
O czym właściwie jest „Sputnik
Sweetheart”? Pierwsze słowo, które kojarzy mi się z tą książką po jej
przeczytaniu to: marzenia. W tej powieści japońskiego pisarza poznajemy
historię dziewczyny o imieniu Sumire, która chciała zostać pisarką oczami jej
kolegi z college’u. Sumire marzy o tym, aby pisać powieści i być światowej
sławy pisarzem, pewnego dnia spotyka Miu, starszą od siebie kobietę, w której
się zakochuje. Jest to potężne i silne uczucie, jednakże czy odwzajemnione?
„Dlaczego ludzie muszą być tak samotni? Jaki to ma sens? Na tym świecie żyją miliony ludzi; każdy z nich tęskni, szuka spełnienia u innych, a jednak się izoluje. Dlaczego? Czy Ziemia powstała tylko po to, by pielęgnować ludzką samotność?”
„Sputnik Sweetheart” to
opowieść oniryczna, przedstawiająca życie na granicy snu i rzeczywistości.
Bohaterowie błądzili gdzieś pomiędzy światem marzeń/snów a rzeczywistością.
Narracja prowadzona przez przyjaciela Sumire, które żywił do niej uczucia
bardzo głębokie poruszała i zastanawiała, co z tego co się dzieje jest prawdą,
a co tylko wymysłem narratora. Sama Sumire wydawała się bohaterką, która
podążała tylko za swoimi marzeniami. „Sputnik Sweetheart” to także książka
o samotności, o zmaganiu się ze swoimi rozterkami. Nie jest to pozycja łatwa,
trzeba ją przemyśleć, poukładać przeczytane treści. Jest to powieść metaforyczna, która pokazuje
jak ulotne i złudne życie czasem prowadzimy, jak niszczymy wszystko to co jest
dla nas ważne. Ciężko mi napisać cokolwiek na temat tej książki, wiem tylko
tyle, że Haruki Murakami po raz kolejny zaskoczył mnie do cna swoją powieścią i
sprawił niesamowitą zagwozdkę. Kiedyś powrócę do tej książki, aby może pełniej
zrozumieć to, co chciał przekazać japoński pisarz.
„Sputnik Sweetheart” nie
jest książką opasłą, ja przeczytałam ją w trzy wieczory, gdyż musiałam sobie
treści z niej płynące przemyśleć. Z całą pewnością była to pozycja godna uwagi,
pokazała mi ona (choć wcześniej oczywiście zdawałam sobie z tego sprawę), że
sporą część naszego życia zajmują marzenia i czasem naprawdę zatracamy się w
snach/marzeniach i znikamy z rzeczywistości.
Murkami ma swój specyficzny styl :) Czytałam do tej pory niestety tylko dwa jego tytuły i wiem, że muszę to nadrobić.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, "Sputnik..." jest moją drugą książką Murakami'ego i na pewno nie jest ostatnią.
UsuńCzytałam i mi się bardzo książka podobała, chociaż nie uważam, by była to najlepsza powieść Murakamiego.
OdpowiedzUsuńJa czytałam na razie dwie książki Murakamiego i spośród tych dwóch bardziej przypadł mi do gustu właśnie "Sputnik Sweetheart".
UsuńTyle osób go chwali a ja po prostu go nie lubię :)
OdpowiedzUsuń