X - men: Pierwsza klasa (2011)


Gatunek: Akcja, Sci - fi
Produkcja: USA
Reżyseria: Matthew Vaughn
Scenariusz:  Jane Goldman, Ashley Miller, Zack Stentz, Matthew Vaughn
Na podstawie: Stan Lee, Jack Kirby  i inni - komiks

Filmy o X – menach znam niemal na pamięć (głównie te starsze), gdyż powiedzieć to trzeba z przyjemnością oglądam wszelakie produkcje o mutantach. Już niedługo premiera kolejnej odsłony o mutantach, więc dobrą okazją odświeżenie sobie części o tytule X – men: First Class, który przed trzema laty wywarł na mnie naprawdę pozytywne wrażenie.


Lata 60. XX wieku Charles Xavier broni właśnie pracę na temat mutacji, czym zdobywa tytuł profesora. Erik Lensher to pałający rządzą zemsty mężczyzna, który nie potrafi poradzić sobie ze swoją mocą, poszukuje on mężczyzny, którego zna pod nazwiskiem Schmidt. Spotyka na swojej drodze Charlesa i oboje zbierają grupę mutantów, którzy stawią czoła Sebastianowi Shaw, który chce wywołać wojnę nuklearną pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim.

X – men: Pierwsza klasa to produkcja o mutantach, która przypadnie do gustu nie tylko tym, którzy orientują się i lubią świat mutantów i ogólnie mówiąc świat Marvela, ale także osobom, które oczekują filmu nakręconego z rozmachem, łączącego historię z fikcją. Do tego w produkcji mamy do czynienia z naprawdę dobrymi efektami specjalnymi, które nie wydawały się być sztuczne. X – men: Pierwsza klasa ogląda się z ogromną przyjemnością. Akcja filmu jest wartka, szybka i nie można było się nudzić, a kiedy zaczęło się oglądać produkcję nie można było już się od niej oderwać. Przy moim pierwszym oglądaniu tego filmu moja uwaga skupiła się głównie na dwóch postaciach. Pierwszą z nich był Magneto, czyli Erik Lensher grany przez Michaela Fassbendera, głównie, dlatego że poznajemy tutaj jego osobisty dramat i widzimy jak rodzi się potęga. Aktor grający młodego Magneto, który jeszcze nie przybrał tego imienia naprawdę świetnie odnalazł się w roli mutanta z tak potężną mocą. Drugą postacią jest Hank McCoy, czyli mówiąc krótko Bestia. W produkcji starał on  się zahamować proces rozwoju jego mutacji, nie chce on przyjąć do wiadomości tego, że jest inny. Bestia to może nie moja ulubiona postać, jednak zawsze wzbudza we mnie pozytywne emocje, tak też i było w tej produkcji. Jeśli chodzi o grę aktorską, to uwagę należy zwrócić również na Jennifer Lawrance (znaną z Igrzysk Śmierci), która wcieliła się w postać Raven, czyli zjawiskowej kobiety, która potrafi przybierać różne formy. Film ten bez wątpienia zasługuje na miano najlepszego z serii o X – menach.


Oglądając go po raz drugi, oglądałam go tak, jakbym widziała go po raz pierwszy, bo sporo już z seansu zapomniałam. Takie odświeżenie przed X – men: Days of the future past było naprawdę dobrym pomysłem. Jak już mówiłam na początku to film, który przypadnie do gustu nie tylko fanom serii o X – menach, ale także tym, którzy lubią filmy akcji, w których przewija się historia.

Komentarze

Popularne posty