Weekend (2011)


SENSACYJNY, KOMEDIA KRYMINALNA
POLSKA
REŻYSERIA: CEZARY PAZURA
SCENARIUSZ: LESŁAW KAŹMIERCZAK

Polskie komedie oglądam naprawdę rzadko, można by rzec, że prawie w ogóle. Kiedy znajomi zaproponowali, abyśmy wspólnie obejrzeli „Weekend” przystałam chętnie. Filmu nie widziałam, a oni oglądali go już kilkakrotnie, więc chętnie przystanęłam na ich propozycję. Nazwa filmu mi coś mówiła, ale dopiero w domu po wejściu na filmweb.pl zorientowałam się, dlaczego nazwa nie była dla mnie nowością.


Są dwie walizki – jedna pełna pieniędzy, a druga pełna narkotyków wartych więcej, niż znajduje się w tej pierwszej. Jest Max (Paweł Małaszyński), gangster, który owe walizki wraz ze swoją bratem Gulą pragnie zdobyć (Michał Lewandowski). Walizkami interesuje się też Norman (Paweł Wilczak), a tropem Maxa idzie policjant (Jan Frycz). Oczywiście na drodze zdobywania walizki pojawia się kilkanaście tropów. No i jest również grupa cyganów, którzy również mają chrapkę na „big deal”.

Określając ten film mogę śmiało powiedzieć, że jak na polską produkcję, nie był zły. Były momenty, na których się uśmiałam, przyznaję to szczerze. „Weekend” to film bardzo prosty, jak dla mnie nawet zbyt prosty, ale okazał się dobrym filmem na majowy pochmurny wieczór ze znajomymi. Reżyserem filmu był Cezary Pazura i właśnie stąd tytuł filmu wydawał mi się znajomy, przypomniał mi się owy szum, który był, kiedy film był kręcony i w czasie jego premiery. W „Weekendzie” pojawia się dużo elementów: efekty rodem z „Matrixa”, średniej klasy humor (np.: o gejach – który był mocno stereotypowy), szybkie samochody (jak na polskie realia całkiem niezłe), nagość (ale nie wyuzdana i obrzydliwa) i broń (ostra broń!). Przyznaję to z lekką grozą, ale film mi się podobał, było, z czego się pośmiać, choć chyba bardziej z niskiego poziomu produkcji, aniżeli inteligentnych dialogów i można było na kim oko zawiesić (patrz Paweł Małaszyński).


Powiem tak, jeżeli nie oczekujemy nie wiadomo, czego, to „Weekend” strawimy bez odruchu wymiotnego. Film niezły na odpoczynek po pracowitym dniu (a taki też wczoraj miałam) i spędzenie na wesoło czasu ze znajomymi czy rodziną. Nie oceniam tego filmu nisko, mógł być lepszy, bo wiedziałam naprawdę dobrze zrobione polskie filmy. Zbyt dużo było robienia na siłę z „Weekendu” produkcji rodem z Hollywood, ale bądź, co bądź dobry film na nudę, bo pomimo, iż trwa dwie godziny to da się go obejrzeć do końca, a to duży plus. Tak już pisałam wcześniej, kiedy chcemy czegoś niewymagającego myślenia „Weekend” się nada i mówię to poważnie.

Komentarze

  1. Hm... sama po nasze rodzime produkcje sięgam rzadko i bardzo sceptycznie. Weekend mnie w żaden sposób nie zachęca i raczej nie obejrzę. Ale ciesze się, że Tobie umilił czas! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam i jakoś nie mam ochoty na ten film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie miałam, w ogóle nie brałam go pod uwagę, ale jak już obejrzałam to postanowiłam napisać parę słów.

      Usuń

Prześlij komentarz

Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)

Popularne posty