M. Dilloway - Sztuka uprawiania róż z kolcami
Choroba potrafi wyciągnąć z
człowieka jego najgorsze cechy, potrafi doprowadzić do tego, że stajemy się
zgorzkniali i smutni, choć wokoło nas nie ma powodów do smutku, pomimo tego, iż
chorujemy. Ucieczką od problemów często jest hobby, któremu poświęcamy większość
naszego życia. Jeden będzie miłośnikiem samochodów, a inny będzie uprawiał
kwiaty w ogrodzie. Życie czasami nieźle daje nam w kość, ale nie sztuką jest
użalać się nad sobą, ale sztuką jest zmierzyć się z przeciwnościami losu z
podniesioną głową.
Gal, ma problemy z nerkami. Dość
poważne, od wielu lat chodzi na dializy, gdyż nie ma dla niej odpowiedniej
nerki do przeszczepu, a istnieje również ryzyko, ż owa nerka po prostu się nie
przyjmie. Gal uprawia róże, nie tylko hobbistycznie, ale także pragnie stworzyć
nową odmianę. W tym celu krzyżuje swoje róże i jeździ na różnego typu wystawy,
gdzie może je zaprezentować. Pewnego dnia w życiu Gal pojawia się jej
nastoletnia siostrzenica Riley. Bohaterka musi zaopiekować się córką swojej
siostry, która nie pragnie niczego bardziej aniżeli tego by nie być samotną.
Kiedy rozpoczynałam „Sztukę
uprawiania róż z kolcami” słyszałam o książce wiele dobrych opinii,
więc nastawiona byłam na jej lekturę bardzo pozytywnie, jednak sama chciałam
ocenić to co na kanwach powieści otrzymałam. Książkę Margaret Dilloway czytało
mi się naprawdę wyśmienicie i ciężko było mi się oderwać od niej, choćby na
chwilę. Kiedy ją czytałam, każdy rozdział miał być tym ostatnim, zawsze jednak
wychodziło inaczej, a dopiero sen zmuszał mnie do zamknięcia książki. Choć „Sztuka
uprawiania róż z kolcami” mierzyła się z wieloma trudnymi tematami,
jakimi jest nieuleczalna choroba, jednak nie jest to książka o zmaganiu z
chorobą, ani też nie jest o różach, to powieść o życiu, które czasami daje nam w
kość, ale czasem też niesamowicie zaskakuje. To opowieść o budowaniu relacji
rodzinnych i przyjacielskich. Obok tej powieści nie można przejść obojętnie,
ponieważ „Sztuka uprawiania róż z kolcami” pokazuje, że nawet w
najgorszej sytuacji można robić to co się kocha, jeżeli ma się w sobie dość
woli walki, aby to robić.
Książka Margaret Dilloway
niesamowicie przypadła mi do gustu i z pewnością będzie to opowieść do której
będę wracała myślami, a może i nawet kiedyś uda mi się ją przeczytać ponownie.
Wcześniej nie spotkałam z tą autorką, więc uważam, że „Sztuka uprawiania róż z kolcami”
była miłym pierwszym spotkaniem. Bardzo gorąco polecam tę książkę, gdyż
znaleźć w niej można wiele miłości i pasji, jest to piękna opowieść z którą
warto się zapoznać.
Za książkę serdecznie dziękuję:
Czytałam i bardzo miło wspominam. Lektura od której ciężko było mi się oderwać.
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo przypadła do gustu.
UsuńWe mnie ta książka wywołała wiele emocji. Polecam.
OdpowiedzUsuńRównież słyszałam sporo dobrego o tej książce :-) Musze się za nią zabrać :-)
OdpowiedzUsuńMam chęć na tę książkę już od jakiegoś czasu. Recenzje zbiera świetne, więc wypada po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam, wywołuje naprawdę sporo emocji ;)
Usuń