Ernest Teodor Amadeusz Hoffmann - Opowiadania


Czasami nie ma się siły na dłuższe powieści, wtedy najlepszym rozwiązaniem są opowiadania. Tak właśnie postąpiłam w okresie świąteczno – noworocznym i sięgnęłam po Opowiadania E.T.A Hoffmanna. Był to dobre posunięcie, ale o tym w dalszej części.

Książka o tytule „Opowiadania” bardzo długo leżała na mojej półce, aż w końcu postanowiłam po nią sięgnąć. Ernest Teodor Amadeusz Hoffmann jest niemieckim pisarzem z epoki romantyzmu, uważany jest za prekursora fantastyki grozy, który wywarł wpływ na twórców takich jak m.in. Edgar Allan Poe, Howard Philips Lovecraft, czy czy rodzimy Stefan Grabiński.


Czytając „Opowiadania” Hoffmanna nawet nie zauważyłam faktu, iż jest to literatura XIX – wieczna. Historie zawarte w zbiorze bardzo mi się podobały i czytałam je z zapartym tchem. Tylko jednemu z opowiadań nie sprostałam, ale zamierzam do niego powrócić.  W zbiorze znalazły się następujące historie: „Złoty garnek”, „Ordynacja”, „Ślub”, „Historia o dziadku do orzechów i o królu myszy”, „Wybór narzeczonej”, „Panna de Scudery” oraz „Narożne okno”.

Historią, której nie podłołam jest „Złoty garnek”, była dla mnie zbyt rozwlekła, ale wrócę do niej na pewno. Kolejna „Ordynacja” bardzo mnie przeraziła, szczerze. Historia pewnego zamku, który skrywał mroczną tajemnicę, w której autosugestia mieszała się ze zdrowym rozsądkiem. Nieskomplikowana, krótka i dająca do myślenia. „Ślub” z kolei od samego początku wiązał się z tajemnicą, mamy w nim także w nim polski akcent – powstanie kościuszkowskie. Do domu burmistrza przybywa tajemnicza pani z polecenia księcia. Po niedługim czasie zauważają, iż kobieta jest przy nadziei, a jej twarz cały czas przyozdabia welon, którego nigdy nie zdejmuje. Kolejna z historii jest chyba powszechnie najbardziej znana: „Historia o dziadku do orzechów i o królu myszy”, to opowiadanie napisane w formie baśni, z pięknymi miejscami do wyobrażenia, to historia konfliktów, które rozpoczęte w przeszłości mają swoją kontynuację w przyszłości. Historia lekko fantastyczna, ale przyjemna. „Wybór narzeczonej” to bardzo ciekawe ujęcie walki kilku panów o względny pięknej młodej dziewczyny, dużo tutaj magii, ale i sposób w jaki dokonano wyboru interesujący. „Pannę de Scudery” czytało mi się najprzyjemniej ze względu na tajemniczy wątek kryminalny. „Naróżne okno” to już historia tworzenia historii, brzmi jak masło maślane, ale tak to wygląda. Opowiadanie w formie dialogu pomiędzy dwoma mężczyznami, o tym co można stworzyć z zwykłego obserwowania rzeczywistości.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele z tych opowiadań, dlatego też po krótce opisałam tylko, czego dotyczyły. Czytało się je przyjemnie, nie żałuję, że wybrałam właśnie tę książkę na okres świąteczno –noworoczny, choć miałam w planach skończenie jej jeszcze przed nowym rokiem. I choć wszystkie opowiadania mają już trochę lat, nie straciły na swojej aktualności i warto po nie sięgnąć. Nie zdołałam przeczytać tylko jednego, ale czasami już tak jest. Niemniej jednak polecam gorąco twórczość E.T.A. Hoffmanna.

Książka przeczytana w ramach wyzwania własnego: CZYTAM STARĄ LITERATURĘ

Komentarze

Popularne posty