Nie tylko cyfrą [wpis fotograficzny]


Dzisiaj znowu będzie fotograficznie, ale dziś pomówię o mojej miłości do fotografii klasycznej, opowiem po krótce o moich marzeniach związanych z tym polem, a także o tym co do tej pory osiągnęłam. Fotografia cyfrowa jeszcze bardziej upowszechniła robienie zdjęć, gdyż każdy może być "fotografem", bo przecież aparaty [i to nie raz nie byle jakie] posiadamy w smartfonach [i nie tylko w zasadzie]. Fotografia analogowa mi była bardzo bliska, bo jako ośmiolatka dostałam swój aparat, typowo automatyczny, który wymaga tylko naciśnięcia spustu migawki. Wejście na rynki fotografii cyfrowej nieco pokrzyżowało moje marzenia, ale już obudzone, bo od 4 lat skutecznie fotografują cyfrą. Dzisiaj jednak ma nie być o cyfrze, a analogu.



NAJPIERW BYŁA SMENA...

Znalazłam w domu starą Smenę 8M i musiałam kupić do niej film, długo leżała i przenosiłam ją z kąta w kąt, aż w końcu moja szkoła zmotywowała mnie do zakupu filmu. Założyłam film, napstrykałam zdjęć i uradowana faktem zabawy analogiem zaniosłam naświetlony film do labu. Po kilku dniach mój entuzjazm zgasł,bowiem okazało się, że film był pusty. Nie przyszło mi do głowy, aby sprawdzić czy otwiera się migawka,która się nie otwiera. Trudno. Zmarnowałam około 30 złoty, ale nie poddałam się.

POTEM BYŁ DARMOWY FILM...

Odnalazłam swojego Premier, otrzymanego na Komunię, a w tym samym czasie przyniosłam ze szkoły film po terminie. Bez zastanowienia włożyłam go do aparatu i zaczęłam zabawę. Nie zbyt wymagającą, ale przeniosłam się te naście lat wstecz. I wiecie mając ten aparat w ręku pojechałam ze znajomymi na wycieczkę - widok ludzi wokoło mówił: "Dziewczynko kup sobie cyfrówkę!", ale ja twardo robiłam zdjęcia swoim małym aparacikiem.

Powyżej na zdjęciu mój kot, kolory są dosyć przytłumione, ale wynika to raczej ze starości filmu i tego, że szanowny aparat sam błyska lampą błyskową.

AŻ W KOŃCU POJAWIŁA SIĘ MINOLTA...

Długo szukaliśmy [bo łącznie z Narzeczonym] analogowej lustrzanki, którą moglibyśmy kupić. Przejrzeliśmy setki aparatów: Canonów, Nikonów, Zenitów, ale w końcu padło na Minoltę Dynax 8000i. Dostaliśmy ją za "grosze" i w końcu mogliśmy samemu panować nad parametrami. Pozwólcie, że przemówię do Was zdjęciami z owej lustrzanki:



MARZENIA...

Na razie zakupiłam skaner do negatywów, aby mieć możliwość robienia czegoś ze zdjęciami z mojej Minolty, ale kiedyś jak znajdę odpowiednie miejsce zaopatrzę się w powiększalnik [albo i obiektywy do niego], maskownicę i chemię i będę odkrywała magię fotografii od nowa. Wiem, że nie porzucę swojej analogowej pasji, bo wiem, że gdyby nie weszła cyfra to i tak zajęłabym się fotografią.

[opublikowano również]

Komentarze

Popularne posty