Ryszard Horowitz - Życie niebywałe. Wspomnienia fotokompozytora
W szkole fotograficznej często mi mówili, że należy oglądać dużo dobrych zdjęć, szczególnie tych z przed lat, aby nie tylko się zainspirować, ale aby zauważyć, że w zasadzie nic nowego nie wymyślimy. Pozostaje nam udoskonalenie i tworzenie czegoś „po swojemu”, co także przynosi ciekawe efekty. O sięganiu po biografię fotografów nikt nic nie mówił, ale przecież kto zabroni, dlatego dzisiaj kilka słów na temat książki: „Życie niebywałe. Wspomnienia fotokompozytora” czyli, autobiografii Ryszarda Horowitza.
Nazwisko Horowitz znane mi było
wcześniej, a same jego fotografie jednokrotnie przykuwały moje oczy, jego
pomysły i wykonania nie raz mnie zaskakiwały. Niejedno zdjęcie też pewno
widzieliście, o ile samo nazwisko Wam nic nie mówi. Nasuwało mi się pytanie:
Jak?! Sięgnięcie przez mnie po tę książkę było koniecznością, choć trafiłam na
nią przypadkiem, gdyż te fotografie mogę oglądać setki raz, a i tak za każdym
razem urzeknie mnie coś innego. Chciałam dowiedzieć się więcej na temat, nie
bójmy się tego słowa, ulubionego fotografa.
Ryszard Horowitz urodził się 5 maja 1939 r. w Krakowie, z racji pochodzenia żydowskiego w czasie II wojny światowej trafił najpierw do krakowskiego getta, a następnie do obozu w Płaszowie. Później w roku 1944 trafił z Płaszowa do fabryki w Brynicach, jako jeden z listy Schindlera, zaś początkiem listopada trafia do Oświęcimia. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a później w 1959 r. w Pratt Institute w Nowym Jorku, gdzie mieszka do dziś. Swoje fotograficzne studio prowadzi od 1967 roku. Ryszard Horowitz uważany jest za prekursora komputerowego przetwarzania zdjęć. Zdobywca wielu prestiżowych nagród fotograficznych
Czytanie czyjeś biografii zawsze przychodzi
mi z trudem, wiąże się to głównie z faktem, iż niejednokrotnie poznajemy
szokujące fakty. A napisanie recenzji na tamtej takiej książki jeszcze
bardziej. W trakcie czytania „Życie niebywałego…” odkrywałam w
inny sposób znane mi fotografie, analizowałam każde słowo i za pośrednictwem
słów motywowałam siebie. Pan Horowitz nie miał łatwego początku, gdyż swoje pierwsze
lata przeżył w obozach, jednak pomimo traumatycznych przeżyć zdołał osiągnąć
sukces, choć nie było to rzeczą łatwą. Jak już wspominałam napisanie kilku słów
na temat biografii jest dla mnie rzeczą trudną, jednakże postaram się po krótce
opowiedzieć na temat własnych wrażeń.
Zdarzało się, że w trakcie
czytania „Życia niebywałego…” w oczach stawały mi łzy, były i takie
chwile, kiedy przecierałam oczy ze zdumienia. Wiele się uczyłam i chłonęłam
fotograficzną wiedzę. Choć wydawać się może, że jest to książka lekka i
przyjemna, nie do końca taka jest, gdyż przeżycia Ryszarda Horowitza do
najprzyjemniejszych nie należą. Jest ona jednak napisana prostym językiem,
który trafi do każdego. Dodatkowo autobiografia opatrzona jest fotografiami,
które urozmaicają czytanie.
Książkę mogę polecić, każdemu,
nie tylko miłośnikom fotografii, bo zwykły człowiek także może odnaleźć coś dla
siebie. Przerażać może gabaryt książki, ale kiedy już po nią sięgniemy możemy
być pewni przepadniemy.
Komentarze
Prześlij komentarz
Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)