Wspomnienia szkolne cz.1
Właśnie kończy się drugi tydzień szkoły, ja swoją edukację szkolną(mam na myśli szkołę podstawową, gimnazjum i
liceum) już za mną od 7 lat, bywało różnie lepiej i gorzej, ale po czasie jaki
minął można wszystko powspominać z uśmiechem. Dzisiaj mogę pomóc innym w ich zadaniach domowych i przypominać co było kiedyś za moich czasów. Zobaczyłam jak to jest być po drugiej stronie barykady [i podoba mi się to!] - notabene zdjęcie nagłówkowe to ilustracja do zajęć w przedszkolu [sprzed roku], została w przedszkolu, a ja zrobiłam sobie pamiątkę. Swój wpis rozdzieliłam na dwa z racji niedokończenia pewnych wątków. Gotowi na wspomnienia?
Szkoła Podstawowa:
Pamiętam jak cieszyłam się na fakt, że idę do szkoły.
Entuzjazm opadł szybko, ale na ten temat rozpisywać się nie będę. Miałam
pomarańczową tytę ze zwierzętami, szkoda że się nie zachowała. Jestem raczej
osobą, która nie lubi rządzić czy dominować, ale w piątej klasie podstawówki
zostałam wybrana przez klasę do kandydowania do Samorządu Szkolnego i o zgrozo
zostałam wybrana na uczniowskiego sekretarza. Niestety nie mogłam dogadać się z
przewodniczącym i opiekunem i byłam zmuszona do rezygnacji.
![]() |
Zdjęcie z odnalezionego negatywu, domyślam się, iż jest Ogród Japoński we Wrocławiu |
Kolejnym wspomnieniem jest wycieczka do Wrocławia w 6
klasie. Generalnie bardzo boję się ciemności i czuje paniczny strach przed
spaniem w obcych miejscach. Sytuacja o której chcę powiedzieć była właśnie
związana z moim lękiem, wszystkie dziewczyny z mojej klasy spały w jednym
pokoju. Moje łóżko było na górze i koleżanka postanowiła zamknąć okno, o czym
próbowała poinformować resztę, ale w pokoju było głośno nikt jej nie usłyszał.
Kiedy zaczęła okno zamykać, przestraszyłam się i zaczęłam krzyczeć - niestety
musiałyśmy za karę wyjść i robić przysiady. Na tej samej wycieczce jako jedyna
z klasy miałam aparat fotograficzny, ale nie wywołałam negatywu od razu, gdyż
zaginął –znalazłam go dopiero niedawno.
Gimnazjum:
Wybrałam gimnazjum nie rejonowe. Miałam tą samą drogę, więc
nie robiło mi to różnicy. Najwięcej „przygód” miałam na kółku teatralnym, na
które chodziłam całą naukę w tej szkole. Będąc w drugiej klasie przyjaźniłam
się z pewną dziewczyną z pierwszej i bardzo często wspólnie wymyślałyśmy różne
głupoty. Pewnego razu z kolegą z mojej równoległej klasy gadaliśmy przez całe
kółko i nazwaliśmy się diabelską trójcą, bo do aniołków było nam daleko.
Również na tym kółku wypisywaliśmy na zajęciach to czego w danej momencie było
nam trzeba, miałam dosyć napiętą sytuację i marzyłam o chwili spokoju, więc na
mojej karteczce pojawiło się takie oto słowo. Jak się okazało na następne
zajęcia mieliśmy przygotować w grupie (oczywiście wiadomo jaka była moja)
krótkie przedstawienie z wykorzystaniem zapisanych przez nas słowem. Ja grałam
ducha spokoju i latałam nad koleżanką, która wpisała sukces.
Sytuacją już nie związaną z teatrem, którą zapamiętałam był
pewien dzień, kiedy mieliśmy wf. Tak się złożyło, że 90% drużyny w piłce
ręcznej dziewczyn stanowiła moja klasa, oprócz mnie nie znajdowały się w niej
tylko dwie dziewczyny, które w tym dniu były nieobecne. Dziewczyny miały mecz,
a ja nie miałam gdzie się podziać, więc przyłączyłam się do chłopaków grających
w piłkę ręczną [nie stroniłam od wf-u, kiedy nie musiałam]. Bojąc się o to,
żeby mi nic nie zrobić, postawili mnie na bramce i powiedzieli, że mam nie
bronić mocnych piłek, żeby się nie uszkodzić. Jakie było ich zdziwienie, kiedy
broniłam największe ciosy. Całemu zajściu przyglądała się nasza wufeistka i za
swoją obronę otrzymałam 5, a mecz liczący się do zawodów i tak się nie odbył.
Więcej w następnym poście J
Komentarze
Prześlij komentarz
Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)