Dominika Słowik - Atlas Doppelganger
Bardzo chciałam przeczytać tę
książkę, naprawdę bardzo. Kiedy więc pewnego dnia pojawiła się okazja ku temu,
wzięłam „Atlas: Doppelganger” do ręki i rozpoczęłam lekturę. Czytałam
wiele opinii na temat tej książki, ale jak to ja uparłam się, więc musiałam
przekonać się sama. Co z tego wyszło?
„Atlas: Doppelganger” to
debiutancka powieść Dominiki Słowik. Wokół książki w ubiegłym roku narosło
wiele kontrowersji, dużo się o niej mówiło. Czasami miałam wrażenie, że
wyskoczy mi z lodówki, jednak się tak nie stało. Mimo to chciałam ją
przeczytać, kiedy więc otrzymałam swoją książkę* to czekałam na odpowiedni
moment, żeby ją przeczytać. Takim momentem stał się dla mnie początek nowego
roku. I jak to było ze mną i tą powieścią dowiecie się dalej.
Akcja rozgrywa się na śląskich
szarych blokowiskach. Naszym narratorem jest dziewczyna, a może dziewczynka,
która wspomina historie opowiadane przez dziadka, który porzucił marynarskie
życie i zaczął pracę jako górnik. Szare blokowiska zmieniającego się ustroju to
tak naprawdę tło całej historii, bowiem cały sens skupia się w owych
dziadkowych historiach, a same historie są różne mniej lub bardziej absurdalne.
I można się zastanawiać czy rzeczywiście były prawdą.
Tak naprawdę nie wiem co myśleć o
tej książce, nie wiem co mam napisać w recenzji, a tak nie miałam od bardzo
dawna. Dużo myśli mi się kotłuje w mojej głowie na temat „Atlasu: Doppelganger” i
chyba muszę napisać to w pewien sposób. Książka momentami bardzo mi się
podobała, bo chyba w zasadzie tak było, skoro nie rzuciłam jej w ciemny kąt,
tylko dalej czytałam z zaciekawieniem muszę dodać. Ciekawiły mnie coraz to
różniejsze opowieści i czytałam je naprawdę z wypiekami na twarzy. Musi być
jednak jakieś „ale” z drugiej strony raził mnie i bolał język powieści, choć
domyślam się, iż był to zabieg zamierzony. Tak samo z jakiś swoich prywatnych
poglądów bardzo źle czyta mi się prozę pisaną wyłącznie małymi literami, nie
pozwala mi się to skupić na lekturze, ale to moje subiektywne zdanie. Ja po
prostu lubię, kiedy nowe zdanie rozpoczyna duża litera, tak mi wpojono i w
prozie nie lubię odstępstw o tej reguły, bo przy poezji to ja rozumiem.
Forma w jaki była napisana
książka może budzić spore kontrowersje. Ja mam do niej mieszane uczucia, przede
wszystkim zastanawiam się czy w ogóle zrozumiałam o co w tej książce chodzi.
Można powiedzieć, że „Atlas: Doppelganger” to manifest
pokolenia, które doświadczyło na swojej „skórze” przeskoku ustrojowego. To nie łatwa książka, wymaga zastanowienia się
nad nią i być może ponownej lektury za jakiś czas. Nie będzie już wtedy burzyć
tak emocji, chyba.
Kończąc pierwszy raz napiszę, że
jeżeli chcesz przeczytać tę książkę to po nią sięgnij, przekonaj się tak jak ja
i oceń sam. Jednak jeżeli gdzieś ci mignęła i zastanawiałeś się czy może jej
nie przeczytać może lepiej odpuścić. Albo odwrotnie. Ja nie poczułam klimatu
tej książki, nie potrafię się nią zachwycić, choć nie można jej zarzucić tego,
iż była nieciekawa i nudna, o nie. To była dobra książka, ale chyba nie dla
mnie. A Ty mój drogi czytelniku musisz ocenić sam, czy chcesz poznać „Atlas:
Doppelganger” czy nie.
*Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Marcinowi z bloga Moje DziwneZapiski
Komentarze
Prześlij komentarz
Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)