Virginia Baily - Rzymski poranek


Ile może zmienić w naszym życiu jedna decyzja? Niech to pytanie będzie wprowadzeniem do recenzji książki „Rzymski poranek” Virginii Baily, która jest opowieścią o ocaleniu i płynącym z niego oddaniu i miłości. Książki, którą nie tak dawno miałam okazję przeczytać, która… no właśnie co, o tym kilka linijek dalej.


O autorce – Virginii Baily – wcześniej nie słyszałam, a po „Rzymski poranek” zdecydowałam się sięgnąć tylko dlatego, że akcja powieści rozpoczyna się w czasie II wojny światowej i opowiada o ocaleniu małego chłopca przed nazistowską wywózką w „nieznane”. Coś jest w książkach około wojennych, że nie potrafię przejść obok nich obojętnie, choć mam duże obawy, tego co przeczytam na jej łamach. Skutkuje to tym, że takich książek czytam mało [ale jest do zmiany w tym roku]. Nie miałam wobec książki żadnych szczególnych oczekiwań, ale czy się rozczarowałam czy wręcz przeciwnie o tym za chwilę.

Chiara Ravello odwiedza kawiarnię znajdującą się na terenie rzymskiego getta. Tamtego dnia następuje akurat likwidacja getta i wywóz ludzi do obozów zagłady. Chiara nawiązuje kontakt wzrokowy z kobietą, która wraz ze swoją rodziną znajduje się już na ciężarówce, która ma wywieźć ludzi na stację, z której cel jest tylko jeden. Bohaterka podejmuje ważną, ale trudną decyzję, w ostatniej chwili ratuje najstarsze dziecko kobiety – chłopca o imieniu Danielle. Ta jedna decyzja, zmienia życie Chiary. Kilkadziesiąt lat później dostaje telefon o dziewczyny z Walii, który burzy świat kobiety.

Trzeba przyznać, że pani Virginii Baily stworzyła powieść, która potrafiła zafascynować. Pierwsze strony czytałam z wypiekami na twarzy, później bywało różnie, ale w żadnym momencie „Rzymski poranek” nie stracił swojego klimatu i formy. Akcja powieści toczy się kilkoma torami, właściwie trzema, które później zbiegają się w jeden właściwy. Ten zabieg początkowo bardzo mnie drażnił, później jednak wszystko uległo zmianie. Czytając „Rzymski poranek” w zasadzie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, bo autorka zaskakiwała mnie z każdą stroną. Jednakże mnogość faktów i przeskakująca akcja potrafiła na początku zdekoncentrować.

„Rzymski poranek” to wspaniała i przede wszystkim piękna książka nie tyle o ludzkim ocaleniu, ale o wierze w drugą osobę i miłości, która przecież objawia się poprzez różne formy. Finał powieść całkowicie mnie rozłożył. Takie książki, w których bezgraniczna miłość jest na pierwszy miejscu chce się czytać. Urzekła mnie ta historia i na pewno pozostanie w mojej pamięci na dłużej.

Kończąc muszę powiedzieć, że chyba jednak oczekiwałam od „Rzymskiego Poranku” nieco więcej, co absolutnie nie znaczy, że mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Wręcz przeciwnie Rzymski poranek to cudowna książka, którą czyta się z czystą przyjemnością i jeśli kiedyś nadarzy się okazja chętnie przeczytam ją ponownie.

Za możliwość przeczytania książki bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.


Komentarze

Popularne posty