Peter Gardos - Gorączka o świcie


Czy miłość to niezwyciężone lekarstwo? Czy można pokonać nieuleczalną chorobę, nie lekami a właśnie uczuciem pomiędzy dwojgiem ludzi. Wydaje się to być niemożliwe, a jednak. Zdarzają się sytuacje, kiedy silne uczucie doprowadza do zatrzymania rozwoju choroby, a nawet jej odejścia. Taką historię opisał Peter Gardos w „Gorączce o świcie”, która jednocześnie jest historią jego rodziców.


Peter Gardos to syn głównych bohaterów powieści. Historia, którą zawarł w „Gorączce o świcie” wydarzyła się naprawdę i jest prawdziwą historię miłości jego rodziców. Sam Peter Gardos jest reżyserem i pisarzem, wykłada on scenopisarstwo i reżyserię w wyższej szkole Metropolitan w Budapeszcie. Do lektury „Gorączki o świcie” przystąpiłam z wielkimi oczekiwaniami. Książka wydała mi się interesującą pozycją na jesienne wieczory. Jaka się okazała?

Miklos Gardos zaczyna chorować na gruźlicę, płynąc statkiem do Szwecji ledwie uchodzi z życiem. Lekarz obozu dla przesiedlonych do którego Miklos trafił nie daje mu wiele szans na przeżycie. Mężczyzna jednak nie poddaje się i wysyła listy do kilkudziesięciu węgierskich kobiet, które pochodzą z tej samej miejscowości co on. Dostaje kilka odpowiedzi, ale to właśnie z Lily zaczyna wymieniać listy.  To co dla wielu będzie niezrozumiałe rodzi wielką miłość, która pokona i chorobę.

„Gorączkę o świcie” rozpoczęłam z wielkim entuzjazmem i z każdą stroną nie mogłam się nadziwić ile cudów potrafi zdziałać nadzieja i miłość. Autor subtelnie pokazywał kawałki historii jego rodziców, które zgrabnie tworzyły spójną całość. Książkę, czytało się naprawdę przyjemnie, niejednokrotnie na moich ustach pojawiał się uśmiech. Momentami opowieść wydawała się absurdalna, a przecież wydarzyła się naprawdę i to czyni „Gorączkę o świcie” jeszcze bardziej interesującą. Peter Gardos z lekkością ukazuje nam kolejne wątki, wplatając w nie fragmenty listów. Mogłoby się wydawać, że przez to książka stanie się nudna i ciężka w odbiorze, jednak autor zrobił to w taki sposób, że od „Gorączki o świcie” naprawdę nie sposób się oderwać. Czyta się ją z zapartym tchem, bo nie wiemy co będzie dalej, jak potoczą się losy Miklosa i Lili.

Moje oczekiwania się spełniły i śmiało polecam tę książkę na jesienno – zimowe wieczory. To niesamowita opowieść o nadziei na lepsze jutro, ludzi którym tą nadzieje próbowano odebrać. To także opowieść o walce z wiatrakami, która o dziwo przynosi skutek. „Gorączka o świcie” to wspaniała opowieść, która zapada w pamięci.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki bardzo serdecznie dziękuję

WYDAWNICTWU CZARNA OWCA

Komentarze

Popularne posty