Adrian Grzegorzewski - Czas burzy
Ile może przetrwać miłość? Czy
światowa wojenna zawierucha może zgasić prawdziwą miłość? Uczucie do drugiej
osoby nie bardzo idzie w parze z wojną, jednak czasem świadomość tego, iż
istnieje ktoś, kto nas kocha może dodać skrzydeł w działaniu. Dziś chciałabym
opowiedzieć o książce, w której miłość i wojna wzajemnie się ze sobą splatają,
czyli o „Czasie burzy” autorstwa Adriana Grzegorzewskiego.
„Życie składa się z chwil, a pamięć człowieka jest jak pełna regałów biblioteka. Można do niej wejść i sięgnąć po obrazy i filmy, na których te chwile zostały uchwycone. Niektóre z nich wywołują uśmiech, inne salwy śmiechu, a przy kolejnych po raz setny czuje się ból i smak łez. O szczęściu człowieka zadecyduje zaś to, czy na tych półkach więcej będzie kolorów, czy szarości.”
„Czas burzy” to drugi tom
losów bohaterów, który poznać mogliśmy w „Czasie tęsknoty”. Osobiście nie
wypowiem się na temat pierwszego tomu, gdyż po prostu go nie czytałam. Brak
znajomości wcześniejszych losów bohaterów nie sprawił, że trudniej czytało mi
się „Czas
burzy” . Autor obu powieści – Adrian Grzegorzewski – mieszka w
Londynie, gdzie pracuje, a obie książki powstały z jego fascynacji rodzinnymi
opowieściami i historią. Nie ukrywam, że po informacji na okładce miałam nie
małe oczekiwania wobec tejże lektury, czy zostały spełnione?
Warszawa 1944 rok. Piotr działa w
warszawskiej konspiracji. Pewnego dnia w trakcie jednej z akcji zauważa swoją
ukochaną Swiete, Ukrainkę z którą wcześniej rozdzieliły go niespokojne czasy na
polskich kresach wschodnich. Udało im się odnaleźć po 5 latach rozłąki, czy tym
razem ich miłość przetrwa czekające na nich wydarzenia?
Jak już wspomniałam książka mocno
mnie zaintrygowała. Oczekiwałam wobec niej, iż będę miała do czynienia z
niesamowitym romansem z historią w tle. Jak zaprezentowała się powieść już po
lekturze? Nie będę ukrywała, że kilkadziesiąt pierwszych stron mocno mnie
zmęczyło i miałam ochotę zabrać się za inną książkę. Później akcja nieco
nabrała tempa i czytało się ją dużo lepiej. Niestety mnie fabuła „Czasu
burzy” nie porwała tak, jak tego oczekiwałam, nie mogę też jednak
powiedzieć, że zawiodłam się na tej książce, czytałam o stokroć gorsze tytuły,
które do dzisiaj wspominam jako swoje czytelnicze koszmarki. To czego powieści
Adriana Grzegorzewskiego nie można odmówić to wartkiej akcji, która sprawia, że
nie rzucamy książki w kąt, ale czytamy dalej ciekawi tego co znajdziemy na
kolejnej stronie. Także i bohaterowie nie są postaciami płytkimi, mają oni
swoją historię, która wybrzmiewa na kartach powieści, żaden z nich jednak nie
wyróżnia się na tle innych. Wszyscy są jednakowo, poprawnie stworzeni, stąd też
myślę żaden nie zapadł mi w pamięci i nie zyskał mojej szczególnej sympatii.
„Czas burzy” to dobra
pozycja właśnie na długi weekend, to niezbyt wymagająca pozycja, która w finale
może nas jednak lekko zaskoczyć. Zakończenie wprawiło mnie w lekkie osłupienie
i to ono przyczyniło się do tego, iż nie uznałam książki za kiepską, ale
właśnie taką powyżej przeciętnej, jednak wciąż nie dobrą. Nie czytało się jej
źle, fabuła nie nudziła. To pozycja, która bardziej przypadnie do gustu
kobietom, ze względu na pojawiający się tutaj, istotny wątek miłosny, mężczyzn
zaś może zainteresować tło jakim jest II wojna światowa, gdyż pojawiające się w
książce opisy wydarzeń są pełne szczegółów i sprawiają, że historia nabiera
barw, trochę w odcieniach szarości, jednak nie jest to nudna historia.
Czasu poświęconego na „Czas
burzy” nie mogę uznać za zmarnowany. Nie spełniła moich oczekiwań, ale
równocześnie nie zawiodłam się na niej. Jak już wspomniałam to idealna pozycja
na weekendowe czytanie.
Za udostępnienie i możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu
Znak Literanova (Między Słowami)
Komentarze
Prześlij komentarz
Przeczytałeś moją recenzję/post? Podziel się swoją opinią. Za każde pozostawione tutaj słowo z całego serducha dziękuję! :)