Kwartalnik podsumowujący #2 [#2/2016]


No kochani, przyszedł dzień, kiedy pora podsumować kwiecień, maj i czerwiec. Miesiące szalone, zagonione i pełne zmian.Zaraz Wam szerzej opowiem, co i jak. Zacznę jednak standardowo od podsumowania książkowego.



Kwiecień i jego 30 dni to było dla mnie wyzwanie, nie tylko książkowe, co życiowe. Wynik na taki młyn jest naprawdę dobry. Bo książek przeczytanych było cztery, albo aż cztery.
Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że najmilej wspominam lekturę Cudów przeszłości, choć wcale nie daleko za nią uplasowało się Korytarzem w mrok. Moją czytelniczą tragedią okazała się Zemsta, ale nie wszystkie książki muszą nam przypaść do gustu prawda? W

W kwietniu pracowałam po średnio 9 godzin dziennie w mieście oddalonym o 40 km, opłaciło się, ale moje zmęczenie było ogromne. Sam fakt pracy nie był taki zły, ale obowiązki domowe, jakie spadły na mnie z powodu nieobecności mamy w domu - brakowało mi doby, a książki czytałam w pociągu. 

Maj ze swoimi 31 dniami, choć zdecydowanie lżejszy od kwietnia, także zapracowany, ale już w nowym miejscu. Z moim czytaniem było gorzej, bo przeczytałam tylko trzy książki. 


Wynik wziął się ze zmęczenia jakie wynikało z zaaklimatyzowania się w nowej pracy. Bowiem 7 maja dostałam pracę, akurat na 60 000 000 kumulacji w Lotto w saloniku prasowym. Było ciężko, ale powoli się przyzwyczajam. Ekspozycja to moja książka miesiąca maja, bezapelacyjnie uważam swoje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem za bardzo udane. Pan Mróz przyćmił wszystkie inne tytuły.

No i czerwiec, dni 31. Miesiąc ciekawy, a w jego trakcie przeczytałam 4 książki, w tym jedną skończoną wczoraj (!).
To był bardzo pracowity miesiąc, praca i wycieczki z zaproszeniami ślubnymi. Jest ciężko, ale pozytywnie, a wynik bardzo mi się podoba, na te wszystkie wypadki to bardzo dobry wynik. Jestem oczarowana po skończeniu Księgi Wieszczb, ale powrót do Zawrocia, także okazał się strzałem w dziesiątkę. Tak naprawdę w czerwcu nie przeczytałam złej książki, bo Bez wyroku uczuliło mnie na wymiar sprawiedliwości, a Wielka księga kaca wniosła inne spojrzenie na syndrom dnia następnego. 

Ten kwartał był dla mnie trudny, wiele nieprzyjemnych sytuacji przyniósł ze sobą. Biorąc pod uwagę moje zabieganie i inne obowiązki jestem zadowolona ze swoich wyników. Dzisiaj, kiedy piszę ten post do mojego ślubu pozostały 4 miesiące, będzie jeszcze więcej pracy, ale plus jest taki, że książkę mogę zabrać wszędzie. A tak nawiasem jestem dumna, bo drugi kwartalnik się pojawił.


Komentarze

Popularne posty